Co dzieje się z rośliną podczas koszenia? Stres, reakcje i skutki dla ekosystemu

Dla wielu osób koszenie to po prostu dbałość o estetykę ogrodu czy przestrzeni publicznej. Tymczasem z punktu widzenia roślin to moment poważnego stresu. Gdy ścinamy roślinę, traci ona liście – czyli swoją główną powierzchnię do fotosyntezy, a więc produkcji energii. W takiej sytuacji jej priorytetem staje się regeneracja części nadziemnych, a nie rozwój korzeni czy wytwarzanie kwiatów. To osłabia jej kondycję, zmniejsza zdolność do pobierania wody i składników odżywczych, a także obniża odporność na niekorzystne warunki, takie jak susza.

Warto też wiedzieć, że częste koszenie uniemożliwia roślinom kwitnienie. Pąki kwiatowe są ścinane zanim zdążą się rozwinąć, przez co wiele gatunków roślin nie ma szansy wyprodukować nasion. To oznacza, że ich cykl życiowy zostaje przerwany, a różnorodność roślin na trawniku spada. Wrażliwe na takie zabiegi są na przykład firletka poszarpana (Lychnis flos-cuculi), jastrun (złocień) właściwy (Leucanthemum vulgare), rzeżucha łąkowa (Cardamine pratensis), brodawnik zwyczajny (Leontodon hispidus), fiołek polny (Viola arvensis) czy dzwonek rozpierzchły (Campanula patula). Wszystkie te gatunki pełnią ważną funkcję w ekosystemie – dostarczają pokarmu owadom zapylającym, takim jak pszczoły i motyle.

Jeśli na trawniku nie pojawiają się kwitnące rośliny, owady tracą źródło pożywienia. Mniej owadów to mniej zapyleń, co odbija się nie tylko na lokalnej roślinności, ale także na całym łańcuchu pokarmowym – od drobnych ptaków po większe ssaki. Dlatego trawnik koszony zbyt często, choć może wyglądać schludnie, staje się ubogi biologicznie i mniej przyjazny dla środowiska.

Częstotliwość koszenia ma ogromne znaczenie. Przycinanie trawników co tydzień sprzyja tylko nielicznym gatunkom, głównie odpornym na koszenie trawom, takim jak życica trwała (Lolium perenne), wiechlina łąkowa (Poa pratensis) czy kostrzewa czerwona (Festuca rubra), wśród których mogą pojawiać się pojedyncze mniszki (Taraxacum officinale), stokrotki (Bellis perennis) czy koniczyna biała (Trifolium repens). Z kolei rzadsze koszenie – dwa lub trzy razy w sezonie – pozwala zakwitnąć większej liczbie gatunków. W efekcie zwiększa się bioróżnorodność, a trawnik staje się o wiele bardziej przyjazny dla owadów, ptaków i innych drobnych organizmów.

Co więcej, wyższa roślinność lepiej chroni glebę przed wysychaniem, ogranicza parowanie wody i poprawia mikroklimat. Trawniki, które nie są koszone zbyt często, wymagają mniej podlewania, nawożenia i pracy. To rozwiązanie korzystne zarówno dla środowiska, jak i dla nas samych.

Zamiast walczyć z naturą, warto się z nią dogadać. Zostaw fragment ogrodu w spokoju. Pozwól roślinom zakwitnąć i daj przyrodzie działać w swoim rytmie. Nawet najmniejsza zmiana ma realne znaczenie – dla bioróżnorodności, klimatu i naszego codziennego otoczenia.


Galeria: